Po kilku latach sądowych walk z pełnomocnikami banków, obecnie w sądach ugruntowało się orzecznictwo korzystne dla kredytobiorców frankowych. Umowy kredytowe są unieważniane w całości bądź częściowo (tzw. odfrankowienie) co oznacza duży zysk dla kredytobiorców i pozbawienie spodziewanej korzyści przez banki. W przypadku unieważnienia umowy kredytowej wystarczy, że kredytobiorca wykaże, że wpłacił już do banku równowartość kapitału kredytu który kilkanaście lat wcześniej otrzymał od banku i może domagać się wykreślenia hipoteki. Natomiast w przypadku tzw. odfrankowienia umowy kredytu, kredytu od początku traktowany jest jako udzielony w złotówkach polskich ale z oprocentowaniem bardzo niskim ponieważ ustalonym według wskaźnika LIBOR. W tym przypadku poza kapitałem kredytu kredytobiorca musi wykazać że zwrócił do banku niewielka kwotę odsetek i również może domagać się wykreślenia hipoteki wpisanej na jego nieruchomości.
Gdy w marcu 2023 r. pojawiła się dodatkowo istotna w kontekście rozliczeń między frankowiczami a bankami opinia rzecznika TSUE, zgodnie z którą bankom nie należy się żadne wynagrodzenia za korzystanie z kapitału kredytu udzielonego kredytobiorcom, można było odnieść wrażenie że dla kredytobiorców frankowych nastały złote czasy. Okazało się bowiem, że tzw. frankowicze którym kilkanaście lat temu banki podsuwały do podpisu umowy kredytowe narażające niezorientowanych kredytobiorcow na ryzyko kursowe powodujące rażący wzrost ich zadłużenia wobec banków, teraz stali się największymi beneficjentami tych niezgodnych z prawem działań banków. Wystarczy bowiem, że kredytobiorca pójdzie z taka umowa do sądu aby zwolnić się z długu ustalonego mu przez bank.
Niestety, moje obawy mogą się potwierdzić. Mianowicie lobby bankowe nie poddaje się. Skoro w sądach banki już nie mogą liczyć na korzystne rozstrzygnięcia, a do podważenia nadal pozostaje więcej niż połowa tzw. kredytów frankowych, dziwnym zbiegiem okoliczności do przestrzeni publicznej zaczynają wyciekać informacje o przygotowywanym przez KNF projekcie ustawy frankowej. Jest to oczywiście przedstawiane jako projekt wychodzący naprzeciw oczekiwaniom kredytobiorców, jednak obawiam się że z ochroną tych ostatnich nie ma on nic wspólnego. Jest natomiast próbą zatrzymania fali pozwów sądowych przeciwko bankom, jakiejś formy ograniczenia możliwości dochodzenia swoich praw przez kredytobiorców, którzy jeszcze nie zdecydowali się skierować sprawy do sądu. Nadal treść tej ustawy nie została nigdzie ujawniona, jednak biorąc pod uwagę czas w którym ona się pojawia, obawiam się że nie wróży to kredytobiorcom nic dobrego.