Analiza wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 7 grudnia 2023 r. w sprawie C-140/22 prowadzi do wniosku, że najwyższy sąd Unii Europejskiej po raz kolejny i z żelazną konsekwencją prezentuje stanowisko, że w przypadku nieuczciwych praktyk przedsiębiorców w umowach z konsumentami, ochrona należy się tym ostatnim, a nie nieuczciwym przedsiębiorcom. Jak jednak widać sądy krajowe mają ze stosowaniem tej wydawałoby się prostej zasady problem. Na przestrzeni ostatnich 7-8 lat orzecznictwo polskich sądów, dzięki nieugiętej postawie TSUE, uległo niezwykłej ewolucji. Jeszcze kilka lat temu zdarzały się orzeczenia sądowe w których pozwy frankowe były w całości oddalane, później był okres w którym sądy jedynie w części unieważniały umowy kredytów frankowych.

Następnie, gdy w orzecznictwie zaczęła przeważać tendencja do unieważniana umów kredytu w całości, powstała kwestia wynagrodzenia banku za korzystanie z kapitału kredytu. Gdy i ta ostatnia kwestia została rozstrzygnięta przez TSUE na korzyść konsumentów, przyszedł czas na zagadnienie dotyczące naliczania odsetek. Tego właśnie dotyczył przytoczony na wstępie wyrok TSUE. Chodzi o to, że w orzecznictwie sądów polskich pojawiła się praktyka wiązania daty początkowej naliczania odsetek za opóźnienie przez bank ze zwrotem pieniędzy kredytobiorcom od momentu, gdy kredytobiorca w toku procesu sądowego wypełni, podpisał i złoży do sądu specjalny formularz. Mimo, że zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego (art. 455 k.c. i art. 481 k.c.) odsetki powinny być naliczane od chwili gdy bank, wezwany przez konsumenta do zwrotu wpłaconych pieniędzy, przekroczył wskazany tam termin zapłaty. Jednak część sądów uważała, że konieczny jest jeszcze ten formularz. Praktyka taka wynikała z treści uchwały Sądu Najwyższego z 7 maja 2021 r. i zawartej w niej koncepcji tzw. bezskuteczności zawieszonej. Według tej koncepcji nawet w przypadku gdy umowy kredytu zawiera niedozwolone postanowienia umowne, których wyeliminowanie prowadziłoby do upadku całej umowy, to jednak wystąpienie takiego skutku uzależnione jest od decyzji kredytobiorcy czyli konsumenta.

Czasami bowiem mogło zdarzyć się, że w przypadku upadku umowy, konsument wpadłby w duże tarapaty finansowe ponieważ z dnia na dzień musiałby zwrócić do banku cały kapitał kredytu, gdy tymczasem suma wpłaconych przez niego do tej pory rat była dużo niższa od kwoty kredytu. Właśnie z uwagi na ochronę konsumentów przed taką sytuacją, Sąd Najwyższy w ślad za wyrokiem TSUE z 3 października 2019 r. (tzw. sprawa Dziubak), przyjął, że to konsument powinien zdecydować, mając świadomość skutków, czy chce unieważnienia umowy kredytu czy jednak chce aby umowa dalej obowiązywała. W praktyce sądy zaczęły rozsyłać do kredytobiorców formularze, gdzie oprócz pouczenia o możliwości domagania się przez bank zwrotu całego kapitału kredytu dopisywane były informacje o rzekomo grożących konsumentom roszczeniom banków z tytułu wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, bądź waloryzacji lub jeszcze jakiś innych rekompensat dla banków. Czytając takie formularze konsument miał prawo się bać. Chociaż z podziwem muszę przyznać, że nie znam ani jednego przypadku wycofania się konsumenta z żądania unieważnienia umowy kredytu na skutek formularza. Ten formularz zaczął być traktowany przez część sędziów jako data początkowa naliczania odsetek od kwot należnych kredytobiorcom tytułem zwrotu niesłusznie pobranych przez banki rat, opłat dodatkowych, prowizji itd. Tutaj powstał problem, ponieważ taka praktyka orzecznicza krzywdziła konsumentów. Zazwyczaj pomiędzy datą wezwania przedsądowego banku do zapłaty, a datą otrzymania przez konsumenta od sądu formularza, mijało kilka-kilkanaście miesięcy. Przesunięcie zatem daty początkowej naliczania odsetek prowadziło do utraty znacznych środków pieniężnych, ale co również istotne osłabiało zainteresowania banków zawieraniem ugód na etapie przedsądowym skoro i tak w tym okresie nie były naliczane odsetki. Również w przypadku tej kwestii niezawodnie z pomocą konsumentom przybył TSUE, jednoznacznie przesądzając, że wiązanie z formularzem daty początkowej naliczania odsetek jest niezgodne z zasadą skuteczności.

Trybunał po raz kolejny podkreślił prymat zasady skuteczności ochrony konsumentów przez dyrektywę Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. Zasada skuteczności oznacza, że każde działanie organów wymiaru sprawiedliwości powinno mieć na celu zmaterializowanie w praktyce ochrony konsumentów. Aby konsument jak najszybciej i w jaki najszerszym zakresie miał poczucie, że system prawny chroni go, a nie rzuca mu pod nogi kolejne kłody, wymuszając na nim dopełnienie kolejnych zawiłych formalności, wypełnianie kolejnych formularzy i czekanie latami na wyrok, angażując w to pieniądze i czas. Niech żyje zasada skuteczności!