Po serii niekorzystnych dla banków orzeczeń TSUE, które pozbawiły sektor bankowy jakiejkolwiek nadziei na możliwość dochodzenia w sądach od kredytobiorców frankowych czegokolwiek ponad zwrot kwoty nominalnej kredytu, sytuacja prawna banków w sprawach tzw. kredytów frankowych stała się dramatyczna.

Wykładnia prawa Unii Europejskiej dokonywana przez TSUE wskazuje, że bank ma prawo tylko do zwrotu kwoty udzielonego wiele lat temu kredytu bez możliwości jej waloryzacji, bez możliwości domagania się jakiegokolwiek wynagrodzenia. Jeżeli dodatkowo uwzględni się fakt, że w orzecznictwie sądów polskich dominuje tendencja do unieważniania umów kredytów frankowych, okazuje się że udzielanie tego typu kredytów przez banki było najgorszym posunięciem biznesowym sektora bankowego w XXI wieku. W istocie bowim doszło obecnie do odwrócenia roli w relacji bank – kredytobiorca frankowy. Ten ostatni przekształcił się z dłużnika banku w jego wierzyciela. To już nie kredytobiorca jest dłużny bankowi zwrot kredytu z odsetkami liczonymi dowolnie przez bank, lecz to banki stały się w związku z nieważnością umów kredytu dłużnikami kredytobiorców, zobowiązanymi do zwrotu na ich rzecz wszystkich przekazanych im od chwili zawarcia wadliwej umowy środków pieniężnych. Banki mogą co najwyżej potrącić kwotę udzielonego kredytu.

Najczęściej jednak po potrąceniu i tak pozostaje do zwrotu na rzecz kredytobiorców nadpłata kredytu plus odsetki liczone od całej zapłaconej kwoty i koszty procesu. W tej sytuacji uzasadnione z punktu widzenia interesów banków jest jak najszybsze zawieranie ugód z kredytobiorcami i zwrot nadpłaconego kapitału kredytu, aby w ten sposób uchronić bank przed większymi stratami (np. odsetki, koszty procesu).

Stąd też nie mogą dziwić nawoływania ze strony Związku Banków Polskich do uchwalenia specjalnej ustawy frankowej. Oficjalnie wprowadzenie ustawy uzasadnia się ochroną kredytobiorców, ale prawdziwy powód jest zupełnie inny. Wszak ochronę kredytobiorców zapewnia już istniejące prawo europejskie i żadna ustawa nie jest w tym zakresie potrzebna. Póki co ze strony rządu wysyłane są komunikaty krytyczne wobec pomysłu ZBP. Pytanie tylko jak długo taka sytuacja się utrzyma.