Niedawno zgłosił się do mojej kancelarii klient, który został pozwany przez bank. Chodzi o to, że wcześniej wygrał on w sądzie sprawę o tzw. kredyt frankowy. Sąd stwierdził nieważność umowy kredytu i nakazał bankowi zwrócić wszystkie otrzymane pieniądze plus odsetki. Bank obawiając się komornika i nie chcąc ponosić dodatkowych kosztów postępowania apelacyjnego, czym prędzej zwrócił klientowi pieniądze i zwolnił hipotekę.
Teraz jednak bank wniósł pozew do sądu w którym domaga się zasądzenia na swoją rzecz dodatkowych pieniędzy ponad kwotę nominalną kredytu tytułem “urealnienia” kwoty kredytu lub waloryzacji tej kwoty o inflację.
Bank chyba sam nie jest przekonany co do słuszności swojego pozwu, ponieważ kwota wskazana w pozwie jest znacząco niższa od kwota której domagał się od klienta w wezwaniu przedsądowym. W mojej ocenie pozew ten ma na celu przede wszystkim oddziaływać psychologicznie na kredytobiorców, powstrzymywać ich przed unieważnieniem umowy kredytu. Pozwanie kredytobiorców którzy odważyli się unieważnić swoje umowy ma na celu zniechęcić innych kredytobiorców do odważnego dochodzenia swoich praw.
Po zapoznaniu się z treścią pozwu banku doszedłem do wniosku, że nie przyjmuje on do wiadomości orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) i w dalszym ciągu z uporem maniaka próbuje zaczarować rzeczywistość udając, że kredytobiorca pomimo że umowa kredytu jest nieważna powinien bankowi zapłacić jakąś rekompensatę.
W pozwie bank domaga się wezwania do sądu kredytobiorcy, jednocześnie protestując przeciwko wzywaniu przedstawiciela banku. Oczywiście w swojej odpowiedzi na pozew sprzeciwiłem się takiemu wnioskowi banku. Skoro bank zdecydował się ciągać po sądach kredytobiorcę to również zarząd tego banku powinien się stawić na rozprawie i odpowiedzieć na pytania dotyczące tej sprawy. Dlaczego członkowie zarządu banku którzy przecież podjęli decyzję o zainicjowaniu tego postępowania mają być zwolnieniu z obowiązku stawiennictwa w sądzie, gdy tymczasem kredytobiorca musi się tam stawić tracąc swój czas. Co więcej, uważam że prezes banku powinien wyjaśnił sędziemu dlaczego kredytobiorca ma zapłacić rekompensatę za korzystanie z kapitału kredytu podczas gdy bank przez cały czas trwania umowy, czyli zazwyczaj przez kilkanaście lat, bezpłatnie korzystał z pieniędzy kredytobiorcy wpłacanych mu tytułem spłaty rat i innych opłat, obracał tymi pieniędzmi i czerpał zyski?
Obrazy pochodzą ze strony www.freepik.com